Sunday, March 1, 2015

Budowniczym PRL'u z wyrazami szacunku...

Przez ostatnie 7 lat przejeżdżałem koło tego cmentarza przynajmniej 4 razy w tygodniu. Za każdym razem powtarzałem w duchu, że kiedyś muszę się zatrzymać i odwiedzić ten grób. Aż w końcu, w zeszły tygodniu, wiedziony impulsem... fakt, że była ładna słoneczna pogoda, a ja skończyłem pracę gdzieś koło południa... tak, czy owak - skręciłem na parking przed kościołem. Niejako przy okazji, przeczytałem na tablicy informacyjnej, że kościół jest z XI-XII wieku. Na przykościelnym cmentarzu, wielkości połowy piłkarskiego boiska, leży m.in. premier Zjednoczonego Królestwa oraz jeden z najsłynniejszych pisarzy XX wieku. Premier mnie średnio interesował, to pisarza przyszedłem odwiedzić.

Lekko przechylona, kamienna tablica z napisem Eric Arthur Blair oraz krzak róży znaczą miejsce spoczynku człowieka, o którym słyszeli nawet ci, którzy nie mają w domu ani jednej książki, wliczając w to książki kucharskie. Big Brother zrobił przecież wielką karierę na całym świecie, choć myślę, że George Orwell, bo pod takim nazwiskiem jest wszystkim znany, wolałby być pamiętany za "1984" albo "Folwark Zwierzęcy". Ale jest jeszcze jedna publikacja Orwella, raczej mało znana, za to dotycząca nas, Polaków dosyć bezpośrednio. 3 sierpnia 1944 roku, na łamach Tribune, opublikował felieton, w którym odniósł się do - delikatnie mówiąc - niezbyt przychylnej reakcji angielskich elit na wybuch Powstania Warszawskiego. Całość felietonu możecie przeczytać pod tym linkiem. Ja przytoczę tylko jedno zdanie, bardzo dosadnie opisujące co Orwell o tych elitach myślał: "Once a whore, always a whore", co w wolnym tłumaczeniu znaczy: "Raz się skurwisz, kurwą zostaniesz na wieki".

Po co o tym dzisiaj piszę? Otóż jakiś czas temu przyszła mi do głowy dosyć rewolucyjna teoria. My, wychowani w PRL'u, przyzwyczailiśmy się myśleć o tym tworze, jako o Państwie Polskim, będącym ciągłością polskiej państwowości od czasów Mieszka I. A przecież prawda jest zupełnie inna. PRL został zbudowany w opozycji do II Rzeczpospolitej, miał być zaprzeczeniem wszystkiego tego, czym przedwojenna Polska była. A to oznacza, że PRL-owi bliżej do tworów w rodzaju Francji Vichy czy Generalnej Guberni, niż do Polski w rozumieniu ciągłości historycznej. Bo żadnej ciągłości nie było. A to znowu oznacza, że tych wszystkich, którzy w pocie czoła budowali PRL, wszystkich jego funkcjonariuszy oraz wszystkich spadkobierców PRL'u należy traktować jak zwykłych folksdojczów. A w takim wypadku bardzo zasadne staje się pytanie: jak należy traktować ich ofiary?

Dzisiaj jest 1 marca 2015, Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Za chwilę wsiądę do samochodu i pojadę na londyńskie obchody. Wracając, pojadę odszukać jeszcze jeden grób. Dokładnie po drugiej stronie Oksfordu od grobu Orwella jest miejsce spoczynku Heleny Wolińskiej-Brus, stalinowskiej prokurator odpowiedzialnej m.in. za zamordowanie gen. Fieldorfa "Nila". III Rzeczpospolita, kraj, który ciężką pracą bardzo nielicznych stara się nawiązać do ciągłości historycznej polskiej państwowości, trzy razy ubiegał się o ekstradycję Wolińskiej. Niestety, nie udało się przed jej śmiercią i w spokoju dożyła swoich dni. Zawiozę jej słowa Orwella. Jej, a z nią całej armii współczesnych, polskich "wolińskich":

"Raz się skurwisz, kurwą zostaniesz na wieki"


Ps) Tak się dziwnie złożyło, że na grób Orwella pojechałem w rocznicę śmierci generała Nila.


No comments:

Post a Comment

Kochani!!! Podpisujcie się chociaż imieniem!
Niech wiem, kto do mnie pisze!
Bo włączę opcję z koniecznością rejestracji...