Thursday, October 6, 2011

Wizjoner

Nigdy mnie jakoś postać Steve'a Jobs'a nie interesowała. Jak sięgam pamięcią wstecz nigdy nie miałem Mac'a w rękach. Oglądałem jakiś film o początkach Appla, co jakiś czas trafiały do mnie strzępy informacji. I to tyle. Aż do dzisiaj. Bo dzisiaj Steve Jobs zmarł. Przez cały dzień była to najważniejsza informacja we wszystkich stacjach radiowych. A że radio u mnie w kabinie chodzi przez cały dzień to, chcąc nie chcąc, słuchałem opowieści o nim. I tak się nasłuchałem, że od kiedy przyjechałem do domu to siedzę w internecie i googluję. I z tego googlowania wyłania się jedna prawda - był wizjonerem. A do tego swoim życiem mógłby obdzielić dziesięciu innych ludzi a i tak byłoby to dziesięć niezwykłych żywotów.

Szczególnie jedna historia zwróciła moją uwagę. Kilka razy w moim ulubionym radiu wspomnieli o jego przemówieniu na rozdaniu dyplomów na Uniwersytecie Stanford. Poszukałem na Youtube ... i wbiło mnie w podłogę. 15 minut przemówienia i ani jednego zbędnego słowa. Ale najbardziej poruszyła mnie przypowieść o śmierci. W ogromnym skrócie chodziło mu o to, że zaakceptowanie nieuchronności śmierci powoduje, że przestajemy się bać tego, że coś stracimy. Wszelkie porażki, jakie nas w życiu dotkną, są niczym bo i tak na końcu drogi czeka nas jedno. A to znaczy, że powinniśmy podchodzić do życia każdego dnia na nowo. Jak sam powiedział: "Jeśli dzisiaj będzie mój ostatni dzień życia, to czy to co mam tego dnia zrobić jest naprawdę tym, co mam ochotę zrobić". I jeszcze jedna myśli. "Śmierć jest najlepszym wynalazkiem życia. Powoduje, że wszystko jest w ciągłym ruchu. Stare umiera by zrobić miejsce młodemu". Truizmy ale czasami trzeba odpowiednich okoliczności, żeby je zrozumieć.

Lubię mówić, że mieszkam w społeczeństwie, które się boi i na strachu zbudowana jest jego rzeczywistość. Pewnie jeszcze nie raz i nie dwa  będę o tym pisał. Ale to co mnie naprawdę przeraża to nieistnienie fenomenu śmierci w świadomości społecznej. Oni udają, że śmierci nie ma. Najdziwniejsze jest to, że część z nich zachowuje się tak, jakby wierzyła, że to prawda. Bo jeśli nie ma śmierci, to nie trzeba się zastanawiać nad swoimi wyborami. A jeśli nie trzeba się zastanawiać nad wyborami to można skupić się na rzeczach znacznie przyjemniejszych. Bo przecież nikt nas za nasze czyny nie rozliczy. Takie rozliczenie ma miejsce u kresu jakiejś drogi a ... przecież nie ma żadnego kresu drogi.

Myślę, że ta mentalna nieśmiertelność jest podstawową przyczyną zaniku wszelkich konserwatywnych wartości. Tradycja, więzi rodzinne, honor. To są muzealne hasła, to już nie są składowe rzeczywistości. Zanik religii jest skutkiem a nie przyczyną tego stanu rzeczy. Ludzie nie odwracają się od wiary (w Boga, Krisznę, Mahometa, Świętopełka... co kto woli) bo jest passe. Odwracają się, bo nie jest im już potrzebna. Jeśli nie ma śmierci - nie ma potrzeby zastanawiania się nad duchowością. A jeśli nie ma sfery duchowej to można poświęcić swój czas zaspokajaniu wszelkich potrzeb ciała.

Od jakiegoś czasu, mniej więcej od trzech lat, zachodzi we mnie zmiana. Staram się zdefiniować swój świat. Jednocześnie próbuję świadomie kreować swoją rzeczywistość. Próbuję zrozumieć mechanizmy, które nami rządzą i określić jaki jest mój do nich stosunek. Np: honor. Czym jest honor, czym był w czasach moich przodków. Co to znaczy "stracić honor", a co można "poświęcić w sprawie honoru". Jakie zachowania są "honorowe" a jakie okoliczności powodują, że chowamy swój honor "w kieszeń". W ten sam sposób próbuję oswoić swoją śmierć. Na razie mogę na pewno powiedzieć, że pogodziłem się z tym, że jest. Nie wiem czy jestem na nią gotowy, ale wydaje mi się, że kiedy przyjdzie - nie będę zaskoczony. Na razie doszedłem do tego, że życie nie jest w życiu najważniejsze. Są wartości ważniejsze od niego.

Ech... chciałbym mieć tyle czasu, żeby to wszystko napisać. Nawet nie po to, żeby to opublikować. Dla siebie. W trakcie pisania lepiej się myśli o sprawach pisanych z DUŻEJ LITERY.

A dla anglojęzycznych - przemówienie Jobs'a w Stanford. A tu jest jego tekst

2 comments:

  1. Dziękuję że podzieliłeś się swoimi przemyśleniami. Bardzo piekne i uniwersalne słowa, a przecież bardzo osobiste.
    Dzięki za link do tekstu przemówienia.
    Dla mnie, fragment trafiający w samo sedno to ten (wg tłumacza google):
    "Twój czas jest ograniczony, więc nie marnować życia cudzego życia. Nie dajcie złapać się w dogmat - który żyje z wynikami myślenia innych ludzi. Nie pozwól, aby hałas opinii innych zagłuszyć swój wewnętrzny głos. A co najważniejsze, miejcie odwagę podążać serca i intuicji. W jakiś sposób już wiedzą, co naprawdę chcesz się stać. Wszystko inne jest drugorzędne."
    I chyba wszysto się w nim zawiera.

    Pozdrawaim, Małgosia

    ps
    Ciszę się że trafiłam na tego bloga :-)

    ReplyDelete
  2. Witaj.

    Cieszę się, że się cieszysz

    ReplyDelete

Kochani!!! Podpisujcie się chociaż imieniem!
Niech wiem, kto do mnie pisze!
Bo włączę opcję z koniecznością rejestracji...