No dobra... pe-es będzie, bo widzę, że muszę coś wytłumaczyć. Dostałem parę maili, z których wynika, że w poprzednim poście napisałem nie do końca to, co chciałem.
Zawieszam pisanie bloga bo nie chcę się użalać. Dostałem od życia po dupie i muszę się pozbierać. Tak jestem skonstruowany, że w takich przypadkach górę we mnie bierze "psi bichejwior". Co to znaczy? Ano to, że tak jak zbity pies zwija się w kącie i liże rany, tak samo i ja wycofuję się w cień i czekam, aż "złe" przejdzie. A w tym czasie nie jestem nastrojony zbyt radośnie do życia. I ten niezbyt radosny nastrój dominowałby na blogu przez najbliższy czas. A tego nie chcę. Dlatego, przez jakiś czas, wolę nic nie pisać. Ale to nie znaczy, że zamierzam porzucić pisanie - zbyt dużą frajdę mi to sprawia.
A Saoirse sprzedaję nie dlatego, że postanowiłem skończyć z żeglarstwem. Ci z was, którzy tak pomyśleli powinni mieć większą wiarę w siłę ludzkich marzeń. Jakiś czas temu napisałem, że od teraz aż do śmierci będę miał jacht. I tak będzie.
Do zobaczenia za dwa-trzy miesiące.
Wielka szkoda.. No nic, czekamy więc cierpliwie na powrót :)
ReplyDelete"... Monday, February 6, 2012 ...Do zobaczenia za dwa-trzy miesiące."
ReplyDeletea tu 06.04 będą rzeczone dwa miesiące i przy okazji nie najgorszy dzień żeby coś znowu zacząć :)